Z Warmii do świata międzynarodowej nauki.
Mam wrażenie, iż młodzi ludzie żyją teraz pod wielką presją, że muszą osiągnąć sukces. Jednak nikt nie uczy ich potrzebnych do tego umiejętności oraz jak porażkę przekuć w sukces. Z każdej strony bombardowani są przykładami tych, którzy osiągnęli sukces jednak nikt nie mówi głośno o trudnościach jakie pojawiają się na drodze do sukcesu. Nikt nie przygotowuje młodych ludzi na to, że trudności i niepowodzenia są nieodłącznym elementem życia – mówi dr Izabela Gładkowska Balewicz
Iza pochodzisz z Lidzbarka Warmińskiego. Kończyłaś tutejsze technikum. Jak wspominasz ten okres?
Mam wielki sentyment zarówno do Lidzbarka, jak i do samej szkoły, w której miałam przyjemność
się uczyć. W owym czasie otwarty został nowy, pionierski kierunek nauczania, a mianowicie Technikum Żywienia i Gospodarstwa Domowego o specjalności hotelarsko – turystycznej, więc jestem przedstawicielką pierwszego, (nieco eksperymentalnego :)) rocznika. Wspominam bardzo ciepło szkołę
i nauczycieli, zresztą jestem w stałym kontakcie w panem dyrektorem Adamem Brodowskim
(który swego czasu uczył nas języka polskiego). Z panem Adamem udało nam się zorganizować kilka spotkań, z których dla mnie osobiście najważniejsze było to, na którym mogłam powrócić jako absolwentka do naszej szkoły i opowiedzieć uczniom o mojej ścieżce kariery. Mam nadzieję,
że było to inspirujące dla młodzieży i że mogliśmy im pokazać, iż małe miasto nie jest przeszkodą,
by osiągać wielkie rzeczy i spełniać wielkie marzenia.
Lidzbarskie Technikum Żywienia, matura i co było dalej?
Byłam pierwsza osobą z mojej rodziny, która poszła na studia wyższe, wiec nie miałam nikogo,
kto mógłby mną pokierować i pomóc w dokonaniu właściwych wyborów. Musiałam uczyć
się na własnych błędach i przecierać szlaki, co zresztą odbywa się do dziś. Ale zatrzymajmy się jeszcze na chwile przy samej maturze, bo to dość istotne dla całej historii. Może to będzie dla niektórych zaskoczeniem ale nie miałam w planach zostać naukowcem od żywności 🙂 Najgorszą ocenę
na świadectwie miałam z chemii i w tamtym momencie mojego życia chciałam zostać reporterem wojennym więc postanowiłam zdawać maturę z historii! Ostateczny „wybór” Technologii Żywności w Olsztynie, zawdzięczam temu, że zabrakło mi jednego punktu, aby się dostać na mój wymarzony kierunek.
Nie muszę chyba dodawać jak bardzo byłam wtedy tym faktem zawiedziona.
Kierunek studiów okazał się zbieżny z ukończonym technikum. Jak wspominasz studia na Uniwersytecie Warmińsko – Mazurskim? Jak wiemy, Kortowo to najpiękniejszy w Polsce kampus z iście warmińskim urokiem.
Kierunek studiów poniekąd zbieżny z dotychczasowym wykształceniem, jednak pierwszy rok to była prawdziwa szkoła przetrwania i czasem zastanawiałam się, czy to naprawdę Technologia Żywności,
bo moje przedmioty to była chemia, fizyka, matematyka i rysunek techniczny:). Choć jest to dość wymagający i nie najłatwiejszy kierunek studiów, to bez wątpienia Wydział Nauk o Żywności na UWM
jest jednym z najlepszych w Polsce, jest również wysoko oceniany w Europie. Z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że wysiłek włożony w ukończenie tych studiów, opłacił się. Oczywiście piękny kampus
i słynna Kortowiada to dodatkowe plusy studiowania w Olsztynie.
I po studiach na UWM przyszedł czas na wielki świat 🙂 Opowiedz troszkę o początkach mieszkania
i edukacji za granicą.
Moja rodzina nie była zamożna, nie mieliśmy też znajomości, więc od najmłodszych lat wiedziałam,
że jedynym narzędziem, które pozwoli mi coś w życiu osiągnąć jest mózg. Druga rzecz to wiara,
że niemożliwe nie istnieje. Pytanie jakie zawsze sobie zadaję, to nie „czy” ale „jak” mogę to zrobić?
Do Wielkiej Brytanii wyjechałam dzień po obronie pracy magisterskiej. Na początku zamieszkałam
w pięknym Oksfordzie, gdzie znajduje się jeden z najlepszych Uniwersytetów na Świecie, wiec byłam we właściwym miejscu! Jednak zderzenie z rzeczywistością nie było łatwe. Obcy kraj i kultura, obcy język, szukanie pracy. Okazało się że studia w UK są płatne i trzeba zdać testy z języka angielskiego,
a ja miałam trudności ze zrozumieniem kierowcy w autobusie:). Żeby się utrzymać musiałam zacząć
od sprzątania. Po pracy przeczesywałam Internet w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie: Jak mogę zacząć tu studia? Okazało się, że można dostać stypendium na studia doktoranckie. Przez kolejne 3 lata chodziłam na kursy angielskiego i pracowałam, gdzie się dało. Po kilku nieudanych rozmowach kwalifikacyjnych zaproszono mnie na rozmowę do Birmingham. Tamtejszy wydział Inżynierii Chemicznej jest na drugim miejscu w UK i na ósmym miejscu na Świecie czyli w ścisłej czołówce. Na wszystkie pytania, które mi zadano byłam przygotowana, wiec poszło mi znakomicie. Dostałam wymarzone stypendium, które obejmowało czesne i miesięczne wynagrodzenie. Następnie zdałam wymagany egzamin językowy IELTS na 7.5 i od 2012 zaczęłam doktorat w grupie badawczej zajmującej się inżynierią mikrostruktury żywności. W mojej grupie byli wybitni studenci z całego Świata którą założył słynny
i szanowany profesor Norton. Każdy z nas miał innowacyjny projekt którego zadaniem było rozszerzyć wiedzę naukową na wybrany temat. Celem mojego projektu było stworzyć żel na bazie wody, który byłby w stanie zachowywać się w produktach i smakować jak tłuszcz. Miałam przyjemność opowiadać
o swoich badaniach na konferencjach naukowych w UK, Tajwanie, Szwajcarii czy Nowej Zelandii ale również w polskiej telewizji, a ściślej w programie Dzień Dobry TVN.
Przeszłaś trudną drogę pokazując, że z małego miasta można wyruszyć w wielki Świat. W Polsce wielu absolwentów ma problemy z zatrudnieniem. Jak było u Ciebie?
Przyznaję że droga nie była łatwa, ale za to dużo się nauczyłam, mnóstwo przeżyłam i dzięki temu jestem teraz tym kim jestem. Czasem śmieję się, że zamiast jednego życia, miałam kilka. Obecnie mieszkam
w czwartym kraju, na trzecim kontynencie i żyję życiem numer siedem, a podejrzewam, że to jeszcze
nie koniec.
Ukończenie dobrego kierunku studiów na renomowanej uczelni ma to do siebie, że o pracę nie trzeba
się potem martwić. Tak jak wspominałam wcześniej, włożony wysiłek się opłaca. Po ukończeniu studiów w UK nie tylko nie miałam problemów ze znalezieniem pracy, wręcz praca znajdowała mnie!
Pracę w Singapurze dostałam dzięki łowcy talentów, który napisał do mnie na platformie Linkedin.
Dla wykwalifikowanego specjalisty, firmy są w stanie zrobić bardzo wiele. Zaoferować atrakcyjne wynagrodzenie i dodatkowe benefity takie jak prywatne ubezpieczenie zdrowotne, opłacenie lotów
czy wszelkich formalności, z przeprowadzką do kraju docelowego włącznie.
Wobec tego jakie masz wskazówki dla młodych ludzi, przed którymi stoją poważne wybory życiowe, również te edukacyjne?
Przede wszystkim, żeby się nie bali porażki. Mam wrażenie, iż młodzi ludzie żyją teraz pod wielką presją, że muszą osiągnąć sukces. Jednak nikt nie uczy ich potrzebnych do tego umiejętności oraz jak porażkę przekuć w sukces. Z każdej strony bombardowani są przykładami tych, którzy osiągnęli sukces jednak nikt nie mówi głośno o trudnościach jakie pojawiają się na drodze do sukcesu. Nikt nie przygotowuje młodych ludzi na to, że trudności i niepowodzenia są nieodłącznym elementem życia, które będą
się ciągle przez nie przewijać przyjmując różnorodne formy. Nikt nie uczy, że to jest OK oraz nie tłumaczy jak sobie radzić z niepowodzeniami. Sukces (w jakiejkolwiek dziedzinie) nie przychodzi ani szybko
ani łatwo. Trzeba się więc uzbroić w cierpliwość i wytrwałość. Często powtarzam moim studentom,
że różnica pomiędzy kimś, kto osiągnął sukces, a tym kto odniósł porażkę jest niewielka – ten pierwszy spróbował jeszcze jeden raz.
Jeśli chodzi o edukację to przed wyborem kierunku studiów ważne jest, by sprawdzić jakie zawody
są pożądane w Polsce, czy na Świecie. Warto też porozmawiać z przedstawicielem danego zawodu, dowiedzieć się jak wygląda jego dzień pracy, jak praca wpływa na jego życie. To pozwoli nam skonfrontować nasze wyobrażenia z rzeczywistością i zdecydować czy ów zawód jest dla nas.
Nie warto też porównywać się z innymi, tylko iść własną drogą, w swoim tempie, bo życie pisze różne scenariusze i moja historia jest tego najlepszym przykładem: po maturze z historii też można obronić doktorat z inżynierii chemicznej, po 3 latach przerwy też można dostać wymarzone stypendium i zacząć studia. Pochodząc z Lidzbarka też można ukończyć prestiżową uczelnię i zostać jedyną osobą z Polski zajmującą się badaniami naukowymi i rozwojem w największej firmie żywnościowej na Świecie.
Najważniejsze to wierzyć, że jeśli czegoś się bardzo chce, to prędzej czy później na pewno się uda. Jednak nic nie zrobi się samo, do osiągnięcia zamierzonego celu niezbędne będzie wykonanie pewnej pracy.
Iza dziękuje Ci serdecznie za wywiad. Jestem bardzo wdzięczny, że dołączyłaś do zespołu Fundacji Lepsza Szkoła, która to jest właścicielem portalu Odkryj Serce Warmii. Wierzę, że nie odmówisz spotkań inspirujących naszą młodzież.
Czego powinniśmy Ci życzyć w twojej dalszej drodze życiowej?
Cała przyjemność po mojej stronie. Lepsza Szkoła pojawiła się w momencie, kiedy myślałam nad tym jak mogłabym dać coś od siebie i przysłużyć się społeczności lokalnej tam, skąd pochodzę. Cieszę się więc niezmiernie, że mogę być częścią tak ważnej i potrzebnej inicjatywy wspierającej niestandardową edukację. Myślę, że mamy szansę stworzyć wiele ciekawych i inspirujących projektów o tematyce wykraczającej poza program szkolny, jak również sprawić, żeby o Lepszej Szkole zrobiło się głośno również poza granicami naszego kraju. Mam nadzieję, że możemy też zdradzić na co czekam najbardziej, a mianowicie niedługo będziemy mogli uhonorować pierwszego ucznia stypendium imienia Klaudyny Polewacz. Pochodzącej z Lidzbarka niezwykłej kobiety, mojej przyjaciółki, która zmarła tragicznie 2 lata temu. Będzie to stypendium niestandardowe, idealnie wpasowane w idee Lepszej Szkoły,
ponieważ będzie przyznawane nie tyle za dobre oceny, co za włożony trud, pomimo przeciwności.
Moim marzeniem jest, żebyśmy na stałe wpisali się w promocję edukacji w Lidzbarku i okolicach
jak również, aby dzięki naszym projektom obudzić ciekawość świata i nieustannie poszerzać horyzonty naszych dzieci i młodzieży. Stworzyć społeczeństwo, w którym jest mniej barier i podziałów,
a więcej szacunku i dialogu. Tego sobie i nam życzę.